Podróż po Zachodniej Syberii - Rosja -...
Gdyby mi ktoś powiedział 14 listopada 1989 roku, kiedy to w końcu opuścił armię i wyjeżdżał z Tomska, że dobrowolnie pójdę znowu na Syberię — ja bym chyba bardzo mocno śmiać. Ale czas leczy rany i wszystko co złe i trudne z biegiem lat zapomina. Za młodu byłem skautem, więc niewygody nie są mi obce. Czytając raporty turystów o podróży na Syberię — ja po trochu każdej zmianie i w końcu w zeszłym roku, kiedy wynosił plan na lato 2018 roku włączył i Zachodnią Syberię, do tego zdecydowałem się powoli rozwijać i Rosyjskie przestrzenie. Tak samo chciałem trochę kontrastów — tak jak w większości miałem podróż w ciepłe kraje — chciałem zajechać jak najdalej na Północ, więc była planowana jest również wycieczka do Murmańska — a to już Arktyce, ale o nich opowiem w osobnym raporcie, a teraz chodzi tylko o Zachodniej Syberii, a dokładniej to o tiumeń (wraz z jej powiatów), która na terenie zajmuje więcej niż połowę Zachodniej Syberii. Zostały zaplanowane miasta, w których nigdy jeszcze nie był. Zwiedzanie musiałem wszystko w szybkim tempie — na miasto ja przeznaczał — 1 dzień. Jako stary harcerz wiem, że każdej pasji należy poświęcić odpowiednio dużo czasu.
Poruszać się zdecydowano się na pociągach — początek był w Orenburgu i dalej na północ - aż do Nowego Uriengoju. Starałem się ułożyć tak trasę, aby jechać tylko w nocy — i to dawało nam możliwość dość szybko przejść tę trasę i jeszcze zaoszczędzić pieniądze na noclegi. Przypomniał mi się scoutingowy wyjazd do Australii i poruszanie sie tam pociągami.
05 lipca 2017 roku rozpoczęła się moja letnia podróż, która trwała dwa miesiące, tak jak temu w Orenburg wróciłem tylko na 05 września. W 17.05 (czas będę dawać wszędzie lokalne, różni się od moskiewskiego na całym tą drogą na 2 godziny) — wsiadłem do pociągu i wyruszyłem w podróż. Pociąg to zupełnie inny sposób podróżowania, niż np. kamper, którym jeździłem po dzikim trakcie w Irlandii. Ja z góry na wszystkie pociągi kupiłem sypialne wagony. Pierwszym przystankiem na mojej drodze stał Czelabińsk,do którego przyjechałem następnego dnia 06 lipca w 08.20 rano, zostawiając torbę w przechowalni, poszedłem na spacer po jego atrakcji — ale jak chodzi o Syberii, jestem w innym raporcie opowiem o wrażeniach o Czelabińsku. W ten sam dzień w 19.53 już opuścił hotel Chelyabinsk. Po spędzonej nocy w pociągu, znalazłem się 07 lipca w Tiumeń, na dworcu wcześnie rano w 08.10. — tak po 30 latach znów znalazł się na całej Syberii.
TYCHY - tutaj rozpoczynamy
W odległości zaledwie 150 metrów od dworca kolejowego znajdował się mój hostel, z głośnym tytułem Hostel Dostojewskiego. W nim u mnie była zarezerwowana noc — za 600 zł. Hostel okazał się bardzo dobry i czysty - dużo lepszy niż miejsca, które odwiedziłem w Kenii odwiedzając Masajów. Pozostawiając w nim rzeczy jestem zameldowany skierował się w centrum miasta. Jedyne, co mnie nie cieszyła — dość pochmurna pogoda, niebo jest ciemnymi chmurami, tak i temperatura z rana była tylko 15 stopni, co prawda do obiadu wzrosła do 20. A samo miasto mnie zaskoczył - wyglądał bardzo dobrze, nawet w taką pogodę. Wszystko było dość schludnie i czysto. W pierwszej kolejności udałem się do nabrzeża i po drodze przeszedł przez historyczne centrum, gdzie znajduje się w tym administracja Tiumeń.
W trakcie swojego ruchu zobaczyłem kilka pięknych katedr i pierwszym była Zbawiciela kościół, zbudowany w stylu barokowym i jest uważana za jedną z najpiękniejszych świątyń w Polsce. Jest dwupiętrowy katedra ozdobiona dużą ilością rzeźbione łuki.
Wkrótce kolejne fragmenty relacji z tej fascynującej wyprawy. Opowiem też o wątku morskim - po raz pierwszy w życiu pływałem jachtem na Chorwacji, później był Bałtyk, a teraz w końcu arktycze wody północy. Do usłyszenia.